|
Super User
|
Jak rysować tuszem, czyli mini poradnik dla początkujących.
Nie ma tu zbytnio filozofii: montujemy stalówkę w obsadce, maczamy w tuszu i do dzieła. Jeśli zanurzymy stalówkę głębiej, nabierze więcej tuszu i starczy go na dłużej ale przepływ może być nadmierny przez co grubsza i obfitsza linia. Z kolei maczając tylko samą końcówkę stalówki uzyskamy niezwykle precyzyjną i cieniutką linię, ale tuszu starczy na zaledwie kilka kresek. Większy nacisk spowoduje również większy przepływ i grubszą linię. Czasem stalówka może się „zaciąc”, oznacza to zwykle że albo zjadła kawałek papieru i się zatkała, albo tusz zasechł w kanaliku. W obu przypadkach należy przepłukać i wytrzeć. Warto zaopatrzyć się w dobry, gruby i twardy papier.
|
|
|
Super User
|
Tusz.
Nie będzie chyba zaskoczeniem dla nikogo jak powiem, że tusz tuszowi nie równy. Jakość tuszu będzie miała kluczowe znaczenie na pracę stalówki i „dawkowanie”. Dlatego warto zaopatrzyć się w dobry, gęsty tusz, zwłaszcza jeśli zależy nam na precyzji i cienkiej linii. Dobry tusz ma głęboką czerń (taką która wsysa światło), jest taki jakby oleisty i gęsty. Spływa powoli po stalówce. Kiepski tusz jest wodnisty, słabo kryje i ciężko kontrolować jego przepływ. Uczulam na tusze typu „super tusz do mangi” albo coś w tym guście, bo o jakości tuszu stanowi jego skład a nie napis na opakowaniu. I tak np. najgorszy tusz jaki mam to „Comic Ink” firmy Memory. Konsystencją przypomina raczej atrament. Dobrze spisuje się natomiast Rotring Drawing Ink. Polecam również Talens Indian Ink- jest rewelacyjny.
Na wielu blogach pewnie przeczytacie, że szkolna stalówka to jest do tego i tamtego, a okrągłą rysuje się tamto i sramto, itd., itp. A ja sugeruję, żeby nie słuchać wskazówek co czym się rysuje bo nie tędy droga. Nie ma sensu nastawiać się na wstępie i ograniczać sobie możliwości jakie tkwią w nieskrępowanym i dzikim doświadczaniu i łamaniu konwenansów warsztatowych. Samemu trzeba popróbować i się przekonać na własnej skórze czym się dobrze rysuje, tzn może nie na skórze tylko na papierze, ale wiadomo o co chodzi. Jasne? Aha- i jeszcze jedno- jeśli stalówka zrobi czasem jakąś plamę, lub wystrzeli deszczem kropek, to nie ma co płakać nad rozlanym tuszem, tylko trzeba te artefakty wpleść jakoś do treści rysunku. Takie niekontrolowane wypadki nadają specyficznego klimatu. Wręcz zachęcam do znęcania się nad stalówką, doprowadzania jej do granic wytrzymałości, wżynania się nią w papier. Dzięki temu uzyskamy artystyczny charakter rysunku. |
|
|